Daj nie znać się choć trochę mniej

Ostatni Dzień Lata
koncert w TONY
19.11.2022

Sobotni koncert zespołu Ostatni Dzień Lata był bardzo żywiołowy – ostatni raz widziałem tyle ludzi stłoczonych na tak małej powierzchni na klipach z pierwszych koncertów The Strokes* w filmie Meet me in the bathroom (czyli tydzień temu na American Film Festival). 5 chłopaków z gitarami, którzy obijają się od siebie rytmicznie na małej scenie to faktycznie pewien ewenement – jesteśmy raczej przyzwyczajeni do setów didżejskich lub duetów z elektroniką.

Ostatni Dzień Lata prezentuje skład osobowy niemal archaiczny. Wspomniany film dokumentalny o nowojorskiej scenie indie rockowej lat 2000 prezentuje klipy z takimi chłopakami w stylistyce archiwalnej, w myśl nostalgicznej zasady “kiedyś to było”. Mi się to nie podobało, bo zarówno The Strokes, Yeah Yeah Yeahs czy LCD Soundsystem wciąż cieszą się znacznym, międzynarodowym powodzeniem i naprawdę nie ma powodu do rozczarowania, że ich niszowe kariery rozeszły się bardzo szeroko. Owszem, są zapraszani na festiwale na sloty “klasyczny rock ubiegłej epoki”, ale inspirują nawet początkujące zespoły z Wrocławia.

Po takich fajnych, zwartych i przebojowych piosenkach jak Lindsay czy Sen o Tobie aż kusi postawić jakąś tezę o tym, że czekamy na nowe indie rockowe, albo że jako społeczeństwo post-pandemiczne jesteśmy już gotowi na tłoczenie się w małych klubach, takich jak sala szkółki TONY. A może jestem stronniczy, bo znam Łukasza. Ale chodzi chyba bardziej o to, że Ostatni Dzień Lata ma bardzo dobre brzmienie – solidną sekcję rytmiczną, świetny bas i swobodnie wymieniającą się riffami parę gitar. Słychać, że ciężko pracują i po prostu nauczyli się grać na instrumentach.

Chociaż film Meet me in the bathroom nie jest najlepszą ekranizacją książki Lizzy Goodman, to widać w nim bardzo wyraźnie właśnie ten wątek ciężkiej muzycznej pracy. Julian Casablancas przywołuje do porządku imprezującego Alberta Hammonda Jr-a, Karen O zmaga się z patriarchalnym światem show-businessu, a James Murphy jest kompletnym szefem i chodzącą encyklopedią muzyki punkowo-tanecznej. Stawiam kropkę, bo zaraz napiszę, że “ta dzisiejsza młodzież to tylko na komputerach”. Ale mam po prostu nadzieję, że Ostatni Dzień Lata będzie dalej tak sprawnie się rozwijać, bo dość nieoczekiwanie nawet dla mnie Kilka dobrych żyć stało się jednym z ulubionych dla mnie utworów. Więc śmiało polecam.

*Wymyśliłem ten początek tekstu o The Strokes jeszcze zanim Ostatni Dzień Lata zagrał ich cover na koncercie; Reptilia zawsze spoko

Fot. Szymon Mazurek