Szanowni państwo, wysoki sądzie
Widzowie, żyjemy w czasach gdy memy i kultura internetowa organizują nam masową popkulturę. Netflix daje właśnie grube miliony na adaptację mema ze Znachorem. Podobny plan był z kapitalizacją Solpolu, tj. chcieliśmy pokazać że internetowy kult może być zwyczajnie dochodowy, ale nieruchomości to nieco bardziej skostniała branża. Tak czy inaczej, społeczność internautów oraz internautek może sobie dzisiaj pogratulować kolejnego wejścia do głównego nurtu.
Znachor to telewizja przerobiona na mema – trochę jak sam Netflix, który robi telewizję w trybie bardzo internetowym. Bo przecież nie chodzi o potrzebę zrobienia nowej wersji filmu Hoffmana z 1982 roku czy książki z 1937 roku. Cytując prowadzącego podkast Coś Obejrzanego i wybitnego znachorologa Józefa Poznara, „Prawda jest taka, że tekst Dołęgi-Mostowicza nie jest najwyższych lotów i posiada stosunkowo znikome wartości artystyczne, o czym on sam wiedział – powieść powstała najpierw jako scenariusz, którego nikt nie chciał zrealizować, więc przerobił to na odcinki i zaczęły to publikować gazety, bo spoiler, w tamtych czasach ludzie czytali wszystko jak leci (>Pamiętniki Starego Subiekta) i dopiero gdy zdobyło to rozgłos, to przemysł filmowy wyraził na to zgodę. Pod tym względem historia zatacza niezłego chochlika, że na skutek memetyzacji wersji z 1981 roku, też Netflix się obudził i wyczuł kabonę”.
Ten Znachor będzie cynicznym graniem na nostalgii milenialsów, ale czy możemy liczyć na jakiekolwiek znaczenie artystyczne? Jest taka szansa – w wiejskich obrazkach i napięciach klasowych widzę sens współczesnego spojrzenia netflixowej adaptacji. Obecnie znowu mamy chłopomanię, ludzie chcą wyrwać się z przeludnionych miast, realizują ucieczki do chatki na wieś i marzenia o spokoju. Jednocześnie w debacie publicznej pojawiają się książki na temat losu chłopa pańszczyźnianego, vide „Chamstwo” (od soboty także na deskach Wrocławskiego Teatru Współczego). Być może bardziej realistyczne a mniej melodramatyczne przedstawienie losów ówczesnych mieszkańców i mieszkanek wsi pomogłoby w szerokim przedstawieniu realiów tamtych czasów – które były pełne wyzysku i przemocy. Wymagałoby to od autorów adaptacji sporej refleksji socjologicznej, ale polski Netlfix nie kojarzy się jeszcze tak jednoznacznie z produkcjami dla nastolatków – „Wielka woda” była przecież dyskutowana pod kątem przemian transformacyjnej Polski.
Wiedźmin, Pan Kleks, Pan Samochodzik, Znachor – Netflix nie żartuje i prezentuje kolejne najbardziej POTĘŻNE postaci polskiej kultury.