Kiss the future

Pocałuj przyszłość – Kiss the Future (2024)
reż. Nenad Cicin-Sain
dostępny na HBO MAX

Zaangażowanie U2 na rzecz oblężonego Sarajeva było najbardziej przesadzoną i wydumaną akcją w repertuarze gwiazd rocka. Podczas koncertów trasy ZOO TV w 1993 roku Bono łączy się na żywo z osobami w Sarajevie. W samym środku rockowego show mieszkańcy oblężonego miasta opowiadają uczestnikom koncertu, że nad ich głowami wybuchają bomby, a zachodni świat nie zwraca uwagi na ich cierpienie. To bezczelne i efekciarskie, ale też bardzo szczere – dlatego tak charakterystyczne dla całego aktywizmu lidera U2. Opowiada o tym film “Kiss the future” w reżyserii Nenada Cicin-Saina, pokazywany w ramach festiwalu Millennium Docs Against Gravity Wrocław.

Plan irlandzkiego zespołu na lata 90-te był taki, żeby odejść od natchnionego rock’n’rolla znanego z płyty „The Joshua Tree” i zrobić sobie przerwę od akcji humanitarnych. Członkowie U2 zrzucili szaty chrześcijańskich kapłanów i rzucili się w wir nihilistycznej, seksownej zabawy na gruzach Muru Berlińskiego. Nagrywając płytę „Achtung Baby”, igrając z telewizyjną popkulturą i randkując z Naomi Cambell U2 byli bardzo cool. Bono założył okulary Muchy i starał trzymać się z daleka od polityków oraz – w swojej nowej, ironicznej personie – także od szczerości. Ale nie mogło to trwać zbyt długo, gdy do obozu U2 dotarły wieści o wojnie na Bałkanach.

Dotarły w osobie Billa Cartera, aktywisty i dziennikarza, który w 1993 roku przyjechał do oblężonego Sarajeva. Zaprzyjaźnił się tam z przedstawicielami sceny artystycznej, osobami które tworzyły sztukę w ogarniętym wojną, okupowanym mieście. Młody Amerykanin wpadł na szalony pomysł, aby przeprowadzić wywiad z U2 jako sposób na zwrócenie uwagi świata na to, co dzieje się w Sarajevie. Zadzwonił do managmentu zespołu, zdobył fax ze zgodą na spotkanie i ruszył na koncert w Weronie, gdzie jakimś cudem udało mu się przedostać do Bono. Powstaje wywiad, w którym Bill opowiada o tym, że młodzi ludzie w Sarajevie grają punk rocka, tworzą i imprezują pomimo wojny.

W filmie widzimy fragmenty tego wywiadu przeprowadzonego w 1993 roku i to, co szczególnie w nim uderza to naiwność rozmawiających ze sobą 30-letnich chłopców. Jest tam wojna? Och, to straszne, krzywi się Bono. Słuchają tam punk rocka? Wow, no faktycznie, o to przecież chodzi w życiu, ożywia się rockman. No pewnie, że chciałbym zagrać tam koncert, już jedziemy, U2 live w bunkrze Sarajeva. Książka Billa Flanagana „U2 at the end of the world” w jednym z rozdziałów opisuje kulisy tamtego spotkania i dowiadujemy się, że Bono faktycznie chciał jechać do Sarajeva. Na afterparty po koncercie chodził między ludźmi i (pewnie pijany) namawiał wszystkich na spontaniczną wyprawę. Była to jakimś stopniu pewnie przygoda, ale faktycznie – wtedy nie bylo social mediow, mieszkańcy Sarajeva byli odcięci od świata i nie mogli opowiadać swojej historii, nie mieli w zanadrzu tej “soft power”.

Ostatecznie udało się wyperswadować Bono pomysł podróży do miasta, nad którym latają pociski, a na ulicach trzeba się ukrywać przed strzałami snajperów. Jednak koncepcja trasy ZOO TV, która toczyła się w erze 24-godzinnych kanałów informacyjnych, przysunęła pomysł na inne połączenie z Sarajevem. Bill Carter skorzystał ze studia Europejskiej Unii Nadawców i Bono za pośrednictwem satelitarnego połączenia zaczął rozmawiać co wieczór z mieszkańcami Sarajeva. Te wojenno-koncertowe wywiady są emocjonalnym sercem filmu “Kiss the future” – osoby pozdrawiają swoje dziewczyny i żony, które przebywają na emigracji, mówią że jest im ciężko, ale wciąż żyją. Rozmowy o wojnie w samym środku rockowej zabawy są do granic surrealistyczne i wydaje się, że Bono na scenie, w czasie rzeczywistym uświadamiał sobie, jak wielka jest różnica ich sytuacji. Nikt z członków U2 nie czuł się komfortowo, Larry Mullen Jr. umierał z krindżu za perkusją i pytanie o ocenę moralną tego spektaklu wciąż jest otwarte. Późniejsze transmisje już wprost wprowadzały niewygodne pytania, mieszkanki Sarajeva pytały: dlaczego tak dobrze się bawicie, gdy my tutaj gniemy?

To był dokładnie ten moment, który zapoczątkował reputację Bono jako “zbawcy świata”. Angielska prasa bardzo mocno skrytykowała transmisje z Sarajeva jako akt gwiazdorskiej bufonady. (gwoli ścisłości, być może także z politycznych względów: rząd w Londynie mocno sprzeciwiał się wtedy interwencji na Bałkanach). Dlatego dobrze, że film dokumentalny zachowuje właściwe proporcje, w znaczącej większości oddając głos mieszkańcom Sarajeva. To też nie jest obiektywne opowiadanie o działaniach irlandzkiego zespołu, bo oglądamy przecież “znajomych” U2, którzy opowiadają o czasach swojej młodości. Łatwo jednak dajemy się uwieść romantycznej narracji o tym, że sztuka ratuje życie – oglądamy dadaistyczne klipy w ówczesnej podziemnej telewizji, wisielczy humor z jakim mieszkańcy Sarajeva podpuszczają Billa Cartera (“przyjechałeś tutaj na wojenne safari”? pyta podczas poziemnej imprezy serbska Grażyna Torbicka) czy ujęcia z konkursu piękności, kiedy kandydatki na Miss Sarajevo w trzymają w bikini transparent z hasłem “Nie pozwólcie im nas zabić”.

Historia U2 i Sarajeva miała filmowe, szczęśliwe zakończenie. W mieście zapanował pokój, a we wrześniu 1997 roku zespół zagrał koncert w zjednoczonym mieście. Trasa POPmart to było również ocierające się o śmieszność szaleństwo, kolejny zanik instynktu samozachowawczego U2 – na największy ekran świata wydali fortunę, wychodząc z ogromnej cytryny podsumowali szum komercyjnej popkultury. To wszystko w mieście pełnym dogasających ruin, w którym przed chwilą skończyła się wojna: mogli przecież sobie to darować i przyjechać z pojedynczą sceną i jakimiś telebimami. Ale koncert w Sarajevie stał się symbolem – skoro do miasta przyjechało U2, to wojna się skończyła, wraca życie, teraz jesteśmy częścią “normalnego” zachodniego świata. Oczywiście U2 zagrało tam po kosztach, bilety były bardzo tanie i bardziej dołożyli do tego interesu; Bono proponował koncert charytatywny, ale władze miasta uparły się na pełen spektakl.

Podzielone miasto, wyczerpane traumą wojny domowej potrzebowało najwyraźniej wielkiej imprezy. Aby żyć razem w pokoju, w tym samym kraju z różnymi tożsamościami i religiami trzeba zapomnieć o wojennych krzywdach i skupić się na przyszłości. Charyzmatyczni frontmeni czasem się jednak przydają: “Fuck the past, kiss the future!” to najlepszy slogan dialogowego ewangelizmu od czasu postulatu Odnowy Ziemi, Tej Ziemii.