Beka z typów
Olga Tokarczyk – Empuzjon (2022)
Wydawnictwo Literackie
Zastanawiam się, czy możemy już porozmawiać o literaturze Olgi Tokarczuk.
Moja przyjaciółka komentując wiadomą awanturę (pewnie kojarzycie, to że Noblistka powiedziala, że czytanie nie jest dla idiotów i ona nie pisze dla wszystkich) powiedziała, że “może to czas, aby kobiety były niemiłe”. I trafiła w punkt, bo o tym właściwie jest ta książka (ale bez spojlerów!).
Z racji mojej płci trudno mi wiarygodnie opowiadać o męskim szowinizmie, ale za to nie jestem też fanem horrorów, żeby dobrze opowiedzieć o konwencji Empuzjonu. Bardzo lubię natomiast komedie. Jest to gatunek, w którym bardzo dużo zależy od zbudowania klimatu – trzeba ustawić ekspozycję, przygotować i przegadać świat przedstawiony oraz jego postaci, aby rozwiązać to zaskoczeniem na samym końcu. W komedii mówimy o tym, że żart ma pointę, tak zwany komediowy „payoff”.
Horrory i komedie są w swojej formie bardzo podobne, oba gatunki opierają się często na zaskoczeniu. Nic dziwnego, że Jordan Peele, czyli reżyser chyba najbardziej odpowiedzialny za renesans horroru w amerykańskiej popkulturze (filmy Get Out, Us, za chwilę polska premiera Nope), zbudował swoją pozycję jako jeden z najlepszych twórców skeczowych, połowa duetu Key & Peele. Ten właśnie Jordan Peele wykorzystuje w swoich filmach horror do opowiadania o kwestiach (czyt. krzywdach) rasowych. To tak jak Nasza Noblistka, która wykorzystuje formę niepokojacej opowieści sanatoryjnej do mówienia o genderze.
I w tym momencie wkraczamy na kontrowersję, na gender jako temat w tym kraju wprost polityczny. I chyba nie ma tu przypadku, myślę że o to właśnie chodziło Autorce. Nawet jeśli możemy dopuścić myśl, że literatura piękna nie jest dla każdego, to czy jesteśmy w stanie przyznać, że najnowsza książka Olgi Tokarczuk to tylko publicystyka? Bo Empuzjon jest oczywiście dobrze napisany, bardzo ciekawe literacko są szczególnie momenty zmiany perspektywy w narracji. Ale wszystko sprowadza się tu do finału, on jest prawdziwą treścią; nawet sama autorka pisze na końcu, że gadanie bohaterów jest zupełnie nieistotne. I okej, miała taki pomysł na powieść, że akurat to chce nią przekazać.
Czas przyzwyczaić się do myśli, że Noblistka swoimi aktywnościami przede wszystkim przedstawia swoje poglądy; na równi przez pisanie książek, udzielanie wywiadów, sposobie ubierania się czy przez imprezy organizowane przez Fundację Olgi Tokarczuk. To prawda, line-up festiwalu Góry Literatury może się wydawać tendencyjny, czy mało urozmaicony światopoglądowo, ale jadąc na kolejne Nowe Horyzonty czy OFF festival też z góry wiemy czego się spodziewać. Cały ten ambaras z feralną wypowiedzią wynika z tego, że Olga Tokarczuk nie ma zamiaru wchodzić w rolę społeczną narodowej noblistki. Jej działania są skierowane faktycznie do osób, które gustem i poglądami „są gdzieś do mnie podobni. Piszę do swoich krajanów.” to jest jej <crowd>.
Czy to dobrze, czy źle – nie mnie to oceniać. Nie znam się tak dobrze na literaturze, więc pozostaje mi mieć nadzieję, że Olga Tokarczuk zrobi to co U2 w 1991 roku z płytą Achtung Baby, lub Bob Dylan występując w 1965 roku z gitarą elektryczną – wyda coś dla zupełnie innego, co wprawi w zdumienie jej fanów i fanki.
PS. Jako miłośnik festiwali byłem także na jednym dniu Festiwalu Góry Literatury, na Zamku Sarny w Ścinawce Górnej i bardzo polecam tę imprezę. Trudno mi sobie przypomnieć inicjatywę, która w tak ciekawy i spektakularny sposób promowałaby miasteczka i zakamarki Dolnego Śląska.